poniedziałek, 6 stycznia 2014

                                                            ~Rozdział 2~
 

 Chłopak chwycił mnie za nadgarstek i lekko przyciągnął do siebie. W jego oczach zabłysnęła malutka iskierka, a na twarzy pociągający uśmieszek. Chwycił mnie w talii i powiedział.
-O nie, nie nie. Nigdzie nie idziesz, do puki się ze mną nie umówisz.- pociągnął kącik ust do góry. W tym momencie... troszkę się spłoszyłam, jestem osobą płochliwą, nie kontaktującą... wolę towarzystwo zwierząt, niż ludzi. Jestem bardzo nieśmiała i wstydliwa.
- Proszę puść mnie. - odepchnęłam go od siebie. Przez gardło przeszła mi ogromna gula.
- Umów się ze mną, wtedy cie puszczę. - Harry odgarnął kosmyk mojego włosa za ucho.
- NIE!!! Zostaw mnie! - wyrwałam się z jego objęć . Niestety chłopak znów chwycił mnie za rękę i z całej siły pociągnął do siebie. Zaczęłam się okropnie trząść i pocić, a z moich oczu poleciały łzy.Bałam się...
-Hmmmm. - Na jego twarzy ukazał się przerażający uśmieszek- W takim razie, zabiorę cię do siebie, czy tego chcesz, czy też nie. A spróbuj krzyknąć, to zrobi się nie przyjemnie. - Przyłożył scyzoryk do mojego brzucha, gdy poczułam ostrze, zaczęłam już kompletnie płakać bez opamiętania. Chłopak, którego nie znałam, który zdawał mi się miły słodki, uroczy i kochany... okazał się, okropnym bandytą. Przez głowę , przelatywało mi pełno myśli, co teraz będzie, co chce mi zrobić... moje tętno z sekundy na sekundę przyspieszało, a w brzuchu , czułam jakbym miała zaraz zwymiotować ze strachu. Zielonooki podał mi rękę.
- Choć, nie zrobię ci krzywdy, jeśli pójdziesz ze mną.- na jego twarzy umalowało się... poczucie winy? Smutek? Żal? Ale jak to, dlaczego!? Napada na mnie a potem... żałuje? Uległam, przerażona podałam roztrzęsioną rękę chłopakowi, on delikatnie ją ścisnął, przymknął oczy, a po chwili je otworzył. Poprowadził mnie do wyjścia. W jego oczach... widziałam że nie jest zły, ale... nie rozumiem czemu na mnie napadł? Dlaczego? Czyżby to... "zło" było tylko, strachem? A może się mylę...
 Wyszliśmy z restauracji, chłopak cały czas trzymał moją rękę, szepnęłam cicho do niego.
- Błagam, mogę odejść? Proszę! - Mówiłam przez płacz. Łzy zmieszały mi się z maskarą .- Nie krzywdź mnie, proszę! Zostaw mnie.- Otarłam drugą ręką tusz, ze słonymi łzami.
-Nie skrzywdzę cię- warknął- Przestań beczeć, nie cierpię kiedy kobiety płaczą. Idziesz ze mną- pociągnął mnie do auta. Zaparłam się i ochrypłym głosem wrzasnęłam do niego.-ZOSTAW MNIE!!! Nigdzie z tobą nie idę.- zaparłam się piętami o ziemie, jak dziecko i krzyknęłam, chłopak odwrócił się do mnie gwałtownie i z całej siły uderzył mnie w twarz. Chwyciłam się za policzek i zaczęłam mocniej płakać. Chłopak zaciskając zębny warknął na mnie.
-Nie sprzeciwiaj mi się. Idziemy!- Pociągnął mnie do auta . Ja już bezsilnie, wiedząc że nie ma już nadziei, powędrowałam za nim. Spojrzałam w niebo i ze łzami w oczach spytałam się sama siebie.
-Dlaczego... dlaczego akurat ja???- Harry , gdy się zderzyliśmy zdawał się być naprawdę miły, sympatyczny, dobry, szarmancki... dlaczego tak nagle się zmienił?
 Podeszliśmy do auta było to czarne Porsche. Skąd kasa na takie luksusy? Chłopak otworzył mi drzwi, obok siedzenia kierowcy, wepchnął mnie delikatnie do samochodu. Usiadłam , z własnej woli, bezpieczniej.
-Zapnij się.- Chłopak westchnął, zamknął drzwi i usiadł obok mnie. Odpalił auto, chwilę popatrzył przez okno, wstrzymał powietrze, po czym je wypuścił. Spojrzał na mnie, widziałam kontem oka jak się we mnie wpatruje, ale ja starałam się uniknąć jego wzroku . Cała roztrzęsiona , patrzyłam przed siebie, strzeliłam palcami, zawsze gdy jestem bardzo przestraszona. strzelam stawami, z przyzwyczajenia. Chłopak burknął.
-NIE RÓB! - chyba ten dźwięk go drażnił. Zielonooki spojrzał na drogę i ruszył.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz